środa, 24 lutego 2010

Otwieramy puszkę Pandory

Pozwólcie, że w dzisiejszym wpisie posłużymy się retrospekcją.
I prosimy- nie zrażajcie się początkowymi zdjęciami- na starcie to wyglądało inaczej :)


1. Otwarcia "puszki Pandory" dokonali którymś razem chłopcy- jak przeżyli, tego nie wiemy. Pozostanie to tajemnicą. Ważne że przeżyli, bo czeka nas jeszcze wiele ciekawych zajęć.

















2. Ten wielki kwiat (który najlepiej się trzyma) przyniosła Nina. Łukasz obsypał go obficie rzeżuchą. Ponoć wyrosła.

















3. Jeżeli ktoś uważnie się przyjrzy, to może dojrzy i kaktusa przyniesionego przez Mikołaja.

















4. Nie ma co- uroczo to wygląda :)

















5. Dokumentacja z otwarcia "puszki" jest niezwykle dokładna- oto kolejne zdjęcie.

















6. A oto roślinki jeszcze w stanie zielonym.

















7. Kiedy jeszcze wszystko szło dobrze.























8. A tutaj całkiem urodziwe kwiatuszki i pnącza. Tylko czego pnącza? Zapytajcie Łukasza- to on wszystko sypał :)

















9. Zanim wszystko źle się skończyło.





















































10. A tutaj z piękną panoramą Miękini w tle.














































11. Prace przygotowawcze (Nina "silikonuje").

















12. Łukasz "silikonuje".

















13. Zastanawiamy się "Jak to zakleić?".

















14. Sadzenie i ostatnie pożegnanie z żywymi roślinami.

















15. Łukasz chyba zostanie ogrodnikiem.

















16. Przygotowania, przygotowania...

















17. Drobna awaria...

















18. Mikołaj żegna się z kaktusem.


















No to tyle z naszych wspomnień. Jak widać puszka Pandory też nie była na początku taka zła.
Ale jak oni przeżyli jej otwarcie?

Zastanawiając się "jak przeżyli"- pozdrawia Nina